Do dzisiejszych zabaw zainspirował nas obraz Andrzeja Umiastowskiego.
Po raz pierwszy Arbuzy zobaczyliśmy w Pałacu Opatów - Oddziale Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku.
Dzieci spontanicznie zaczęły liczyć zjedzone arbuzy, wciągając w zabawę zwiedzających galerię:)
Liczenie przenieśliśmy na grunt domowy. I tak jak w galerii, odpowiedzi było tyle ilu liczących:) Prawidłową liczbę arbuzowych skórek podał Tata. Dodam, że skórek nie wolno było dotykać.
A tu prostsza wersja. Miałam szansę się wykazać:)
Robiąc arbuzowe pieczątki nawzajem przygotowywaliśmy sobie matematyczne zagadki typu "Policz".
aż mi się arbuz na twarzy wymalował :)
OdpowiedzUsuńArtystycznie, matematycznie i jak pysznie!
OdpowiedzUsuńArbuz to jednak twórcza pyszność!!!!
OdpowiedzUsuńgdzie się nie obrócisz, tam się coś nauczysz ;)
OdpowiedzUsuńświetne. uwielbiam takie zabawy z niczego.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Asia mama Łobuzów i Kogoś :)