Każda dziewczynka z mojego podwórka miała swój "sekret".
"Sekrety" zwane były też "widoczkami".
Dzisiaj moja córka poczyniła swój pierwszy "sekret".:)
Dziura.
Kwiaty.
Więcej kwiatów.
Szkiełko.
Zasypujemy.
A po chwili "sekretem" można podzielić się z tatą lub bratem:)
oj długo takie piękne nie pozostaną :-D
OdpowiedzUsuńach! uruchomiły mi się od razu wspomnienia z dzieciństwa! :) piękny sekret, piękny! :)
OdpowiedzUsuńAch, pamiętam, pamiętam, też robiłam "sekrety" (jeszcze dodawałam "sreberko" po czekoladzie ;-)
OdpowiedzUsuńŁał, "sekret" ze sreberkiem to musiało być coś:)
Usuńo tak robiło się widoczki... szukałyśmy zbitych butelek i pych od razu widoczek:) to były czas:)
OdpowiedzUsuńZrobie z moimi kiedyś:)
Ja też szukałam zbitych butelek:)
UsuńA ja nie znałam czegoś takiego. Ale fajne! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie:)
OdpowiedzUsuń